Łukasz Spytek
Profesja/umiejętność/praktyka: pszczelarstwo
Miejsce zamieszkania: Glichów
Pan Łukasz urodził się na Śląsku. Jego rodzice wyjechali tam za pracą. Ojciec był górnikiem a matka pracowała w szpitalu. Po 25 latach wrócili jednak do rodzinnych stron. Z wykształcenia i zawodu Pan Łukasz jest policjantem, z zamiłowania zaś pszczelarzem. Pszczoły hodował również jego dziadek i wujek i to właśnie tym tłumaczy źródło swojego zainteresowania. Aktualnie jest prezesem lokalnego koła pszczelarzy z siedzibą w Wiśniowej przynależnego do Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy z siedzibą w Krakowie. Funkcję objął po zasłużonym członku koła Stanisławie Fladze z Lipnika. Koło Terenowe Wiśniowa Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy powstało w 1981 roku i liczy obecnie 33 członków oraz 705 rodzin pszczelich. Pan Łukasz hoduje pszczoły od ponad ośmiu lat. Posiada własną pasiekę i własne rodziny pszczele. Pasiekę nazwał imieniem żony – “Oleńka”. Sprzedaje własne wyroby pszczelarskie.
– Tutaj widzę różne ule.
– Ł.S.: Są poliuretanowe, tu są drewniane różnej produkcji. A kiedyś tak jeszcze 20-30 lat temu to tak nie można było podejść pod ule, bo była agresja od razu. Pszczoły były agresywniejsze.
– To genetyczna zmiana?
– Ł.S.: Tak.
– A które są najbardziej łagodne?
– Ł.S.: W większości to „Buckfast” jest najłagodniejszy, ta hybryda. Różne tam są. To brat Adam tworzył tą linię „buckfasta” w Anglii. Jeździł po całym świecie po różnych zakątkach: Afryka, Australia i brał tam troszeczkę z genetyki różnych pszczół i tak stworzył tego „buckfasta”.
– A co teraz te pszczoły robią? Bo one już skończyły pobieranie…
– Ł.S.: Oblatują się, czyli młode pszczółki, te co wyszły z komórki to się oblatują przed zimą jeszcze, żeby się oblecieć.
– A blacha to chodzi, żeby w czasie deszczu nie namakały ule? Bo wilgoć nie jest dla nich najlepsza?
– Ł.S.: Tak. Tutaj mogę pokazać jak to wygląda.
[Otwarcie ula]
– A z czego wynika taki spokój?
– Ł.S.: To właśnie z tych ras. Właśnie w większości Ci starzy pszczelarze to oni mają agresywne.
– A może być przegrzanie?
– Ł.S.: Może, jak są takie upały.
– A jak się zapobiega temu?
– Ł.S.: Lepiej je mieć w takim zacienionym miejscu.
– Czy masz na przykład, no bo sam powiedziałeś, że ludzie są uczuleni, i można nawet… Czy można się tego nabawić? Wtórnie dostać tego szoku?
– Ł.S.: Można. Jak ktoś nie ma a później dostaje.
– I masz w domu takie substancje…?
– Ł.S.: To się nazywa adrenalina.
– Te ramki sam zbijasz? One są z owocowych drzew?
– Ł.S.: One już są przygotowane do zimy i zasklepione. Ramki są albo iglaste albo lipa, różnie. Mogę jeszcze czerw pokazać.
– A one mają gorsze dni?
– Ł.S.: Nie, ale lepiej żeby nie było jakiegoś zapachu, na przykład po alkoholu.
– A to czym przykładasz to jest co?
– Ł.S.: Mata. Dogrzewanie.
– A pszczoły znają swoich pszczelarzy? Jakby ktoś inny przyszedł ruszać ich ule?
– Ł.S.: Może coś być w tym… ale tak to nie, takiego czegoś nie ma.
– A jak zwozicie miód stąd?
– Ł.S.: Samochodem tutaj podjeżdżamy od drugiej strony.
– Czy używasz jeszcze… zraszasz je, pryskasz czy one już są tak spokojne, że Ty nie musi ich odymiać?
– Ł.S.: Nie no pewnie mam takie rzeczy, wożę ze sobą w samochodzie.
– Z czego się robi ten dym?
– Ł.S.: Najlepiej z wierzby.
Fragment wywiadu z Panem Łukaszem Spytkiem