Sylwester Kowal
Profesja/umiejętność/praktyka: stolarstwo, snycerstwo, konserwatorstwo, rzeźbiarstwo, kolekcjonerstwo
Miejsce zamieszkania: Poznachowice Dolne
Pan Sylwester, mąż znanej lokalnej artystki Moniki Kowal, urodził się i mieszka w Poznachowicach Dolnych. Założyciel firmy stolarskiej Drew-Dłut, która wykonuje również drobne zlecenia konserwatorskie i artystyczne. Specjalizuje się w rzeźbie w drewnie. Wykonuje na zamówienie meble m.in. ogrodowe (altany, ławki, huśtawki, domki na drzewie), którym zawsze stara się nadać wyróżniający je element artystyczny. Wspólnie z żoną i bratem Jackiem Kowalem, na zlecenie gminy Wiśniowa, zaprojektowali i wykonali drewniane przystanki autobusowe. Zajmuje się także różnymi formami architektury drewnianej, przykładowo wspólnie z bratem wybudowali dom mieszkalny z bali kryty gontem, który na pamiątkę terenu, na którym stoi – dawne browarzysko – nazwali Chmielnikiem. Rodzinny warsztat często gości grupy dzieci i młodzieży. Mają nadzieję, że w niedalekiej przyszłości podobnym kulturotwórczym miejscem stanie się także Chmielnik. Jako lokalny przedsiębiorca aktywnie angażuje się w społeczno-kulturalne życie swojej gminy. Kolekcjonuje również stare, zabytkowe przedmioty, którym zdarza się, że nadaje drugie życie, wykorzystuje w pracach artystycznych oraz w wytworach typowo użytkowych.
– Twoja żona mówiła, że Wasza brama zwabiała.
– S.K.: Też może być.
– A kto ją zrobił?
– S.K.: Ja z bratem.
– A projekt?
– S.K.: Chyba żona, nie wiem, bo to już dawno było.
– Brama to jak wiemy to i metal i wszystko, to Ty to zrobiłeś… bo powiedziałeś, że robisz z drewnem, to metal to też Twoja sprawka? Czy…?
– S.K.: Też, w dwójkę żeśmy z metalem robili, nieraz łączymy drewno z metalem, trzeba też umieć metal połączyć, zespawać.
– A wracając do Twojej znajomości drewna, powiedz mi z którym i w którym najbardziej lubisz pracować? Jakie narzędzia? Czy przykładowo wykorzystujesz w pracy nowoczesne technologie… w sensie np. piły, czy raczej tradycyjnie „jedziesz”…?
– S.K.: Przeważnie tradycyjnie robimy, ale już są super maszyny, które przyśpieszają prace, i rzeźbiarskie i w ogóle. Jest coś takiego jak CNC, centrum obróbcze, można na tym wszystko zrobić.
– Ale to jest takie, że masz…?
– S.K.: Element drewna czy metalu czegokolwiek i informatyk po prostu rysuje to w 3D i tak samo obrabia to frez.
– I Ty masz tego typu maszynę?
– S.K.: Nie, nie, ja nie mam, ale mówi się, że takie są.
– A chciałbyś korzystać z takiej maszyny czy Ty wolisz akurat na przykład tradycyjnie wziąć dłuto?
– S.K.: Nie stać nas na takie maszyny, jest to spora inwestycja, około 1mln złotych.
– Ale jak myślisz o takiej maszynie to myślisz, że zabiera Ci chleb…?
– S.K.: Nie, jeśli ktoś chce mieć… nieraz z takich maszyn wracało do nas i poprawialiśmy ręcznie, jak ktoś chciał naprawdę dopracowany element. Zostają zarysy po frezie, widać, że to nie jest ręczna robota.
– Narzędzia którymi się posługujesz wykonujesz sam czy pozyskujesz w sklepach?
– S.K.: Pozyskuję w sklepach, albo mamy też sporo dłut po starym rzeźbiarzu, który już nie żyje. Jego syn odsprzedał nam wszystko, bo już nikt w tym kierunku z rodziny nie szedł.
– A skąd się wzięła Twoja pasja do drewna?
– S.K.: Właśnie nie wiem. Nikt w rodzinie nie działał w tym kierunku. Przy wyborze szkoły zdecydowałem się na stolarstwo.
– Szkoła, czyli?
– S.K.: Zawód stolarz.
– A gdzie byłeś w szkole?
– S.K.: W Dobczycach tutaj niedaleko się uczyłem i praktyki na stolarni miałem w Lipniku.
– Czyli w okolicy. Jak pracujesz w drewnie? Bo byliśmy przed chwilą na budowie i wiemy, że w dużej części jest to Twoja sprawka…
– S.K.: Jeśli chodzi o rzeźbienie to żona i brat. Ja bardziej jakieś wycięcia, jakieś nietypowe wycięcia, ale nie rzeźby, postacie czy coś takiego. Tak jak te wycięcia do koła, różne ozdoby, ale nie rzeźby, bez rzeźbień postaci.
***
– Co nadawało wyjątkowości temu budynkowi?
– S.K.: Indywidualnie była każda budowla projektowana pod klienta. Jak akceptował to robiliśmy coś takiego?
– A kto robił projekt?
– S.K.: My robiliśmy, rodzinnie.
– Rodzinnie to znaczy?
– S.K.: Żona, ja i brat. Każdy coś tam od siebie dał, głównie żona. Na przykład ktoś chciał mieć altankę w stylu chińskim…
– I są tutaj takie?
– S.K.: Tak, robiliśmy, na końcu smoki rzeźbione, takie słupy czerwone.
– A one są tutaj w okolicy?
– S.K.: Tak, tutaj w okolicy. Jest ze smokami w Dobczycach. Potem taką tradycyjną altankę żeśmy robili, też w Dobczycach, sporo już tego zrobiliśmy w tych czasach, każda inna budowla. Meble z orzecha jakieś nietypowe, kurcze sporo pamięci w komputerze zajmują już te prace.
Fragmenty wywiadu z Panem Sylwestrem Kowalem